background image
„Na Spiszu” nr 3 (64) 2007 r.
36
Piękna słoneczna niedziela – 19 maja br.. W Kosza-
rzyskach na Zaolziu ( Czechy) odbywa się góralska uro-
czystość „Miysanie owiec”. Wśród gości i uczestników
żwawo uwija się gospodarz imprezy Leszek Richter. Jest
prezesem Sekcji Ludoznawczej Zarządu Głównego Pol-
skiego Związku Kulturalno Oświatowego. Od niedaw-
na jest także prezesem Ogniska Związku Podhalan Gó-
rali Śląskich w Jabłonkowie. Cieszy fakt, że także wśród
Polaków za granicą mamy swoich związkowych przed-
stawicieli.
Już od godz. 10 trwa koszarzyszczański jarmark.
Pokaz wiejskich rzemiosł i rękodzielnictwa połączony
z możliwością ich nauki i sprzedażą wyrobów. Z kolei
o 11 godz. rozpoczęło się Miyszani łowiec.
Początek całego cyklu obrzędowego właściwego kul-
turze pasterskiej wyznaczało miyszani łowiec. Według
tradycyjnie ustalonego wzorca miyszani, czyli zbiera-
nie owiec w kyrdel (stado) odbywało się już na sałaszu.
W wyznaczony dzień gospodarze uczestniczący w spółce
sałaszniczej spędzali swoje owce na sałasz...
W ramach imprezy miał miejsce pokaz wyrobu sera
i żinczice połączony z ich degustacją. Były konkursy:
Ło nejlepszigo łowczorza, ło warzónkym a miodulym jak
brzitwym, ło prażbym, ło brutfaniok, krupicznik a kapu-
śnik jak brusek...
Niedzielne popołudnie uprzyjemnił przegląd trady-
cyjnych i unikatowych ludowych instrumentów muzycz-
nych oraz występy kapel ludowych czyli tzw. „ Wyrzga-
ni muzyk”. Imprezie towarzyszyły: wystawa konkurso-
wa rysunku dziecięcego „Helo, helo, Helynko” oraz de-
gustacja potraw regionalnych
Wśród wielokolorowych strojów górali pojawiają
się też spiskie. Na scenie prezentuje się kapela Mariana
Kikli z Czarnej Góry na Spiszu, po czym piękne spiskie
czardasze i polki serwuje zainteresowanym widzom ze-
spół „Czardasze” wspomnianego kierownika zespołu –
Mariana Kikli. Duże brawa otrzymuje też rodzinna kape-
la Wojtka Boguckiego z Łącka ( górale biali).
Organizatorami III edycji „Miysani owiec” - „Gdo
mo łowce, tyn mo co chce” byli:
POLSKI ZWIĄZEK KULTURALNO – OŚWIATO-
WY W REPUBLICE CZESKIEJ- Koło Miejscowe KO-
SZARZYSKA, Górale Śląscy -Oddział Związku Podha-
lan -Ognisko przy Kole Miejscowym JABŁONKÓW oraz
Sekcja Ludoznawcza przy Zarządzie Głównym.
Julian Kowalczyk
W tym roku w październiku mija setna rocznica urodzin
Andrzeja Plucińskiego (06. 10. 1907 – 08. 12. 1963) oraz dwu-
dziesta rocznica śmierci jego żony Zofii Plucińskiej z domu Mar-
ko (14. 05. 1909 – 08. 10. 1987 ). Państwo Plucińscy od 1933
roku zamieszkiwali w Zębie, gdzie pracowali jako nauczycie-
le w miejscowej szkole, poświęcając dla lokalnej ludności swój
prywatni czas inicjując wiele istotnych przedsięwzięć, dzięki
czemu zapewnili sobie pamiętne miejsce w dziejach nie tylko
szkoły lecz całej miejscowości.
Andrzej Pluciński pochodził z Jurgowa na Spiszu,
z patriotycznej polskiej rodziny. Jako nauczyciel pracował w
Ponicach koło Rabki a następnie w Poroninie. Nauczycielka
Zofia Plucińska pochodziła z Krakowa, pracowała najpierw
w szkole w Chabówce, Białym Dunajcu i Lipnicy Wielkiej. Po
zawarciu związku małżeńskiego obojgu Inspektorat Oświaty w
Nowym Targu zaproponował posady w Zębie z którym zwią-
zali swe życie na stałe.
W XIX wieku dzieci z Zębu chodziły do parafialnej
szkoły w Poroninie, jednak ze względu na odległość ich ab-
sencja była bardzo wysoka. Niechęć chłopów do wykształ-
cenia w tym okresie była cechą nie tyle dzieci co doro-
słych i nie ograniczała się tylko do wiosek Podhala, lecz
całej Galicji. Organizacja samorządowa działająca w Zę-
bie wypracowała sposób na odnalezienie wspólnego języka
z mieszkańcami. Szkoła w Zębie powstała w 1886 roku z ini-
cjatywy członków zębiańskiej rady gminnej, której przewod-
niczył wójt Jędrzej Lasak. Wybudowana była również sump-
Ty muzyczko pieknie grej...
czyli Wyrzgani muzyk
przi Kopytnej na Zaolziu
Bronisław Chowaniec - Lejczyk
Andrzej i Zofia Plucińscy
– wspomnienie zasłużonych działaczy
społecznych i nauczycieli z Zębu
Andrzej i Zofia Plucińscy na ganku starej szkoły
w Zębie, 1936 r.