background image
37
„Na Spiszu” nr 4 (65) 2007 r.
Po zakończeniu prac na roli przychodzi czas na za-
jęcia wykonywane już w obrębie zabudowań gospodar-
skich. Należy do nich m.in. młocka.
Na młócenie zboża wybiera się ładny, pogodny okres,
gdyż snopy muszą być przerzucone ze stodoły, w której
były złożone od momentu przywiezienia z pola w czasie
żniw, na podwórze (na obore).
W dawnych czasach młóciło się nawet kilka dni, a to
głównie dlatego, że gospodarze nie mieli takiego sprzętu
jak obecnie. Drugą przyczyną było to, że siało się więcej
zboża niż w ostatnich latach. Przy coraz większym zme-
chanizowaniu w gospodarstwach młocka odbywa się
w ciągu jednego dnia. Oczywiście nie każdy gospodarz po-
siada własną maszynę. Na kilku (dawniej nawet na kilku-
nastu) gospodarzy przypada jedna maszyna do młócenia.
Grupa gospodarzy kupuje wspólnie maszynę i korzysta
z niej na zasadzie określonej, wspólnej umowy. Do po-
mocy przy młóceniu prosi się gospodarzy, którym póź-
niej też się pomaga, gdy młócą. Funkcjonuje tu zasada: ty
mnie a jo tobie. Ważnym elementem tego zwyczaju jest
współdziałanie z równymi sobie, tzn. z takimi gospoda-
rzami, którzy mają mniej więcej tyle samo pola.
Przygotowanie do młocki rozpoczyna się dzień wcze-
śniej. Trzeba przywieźć maszynę z miejsca, w którym
była przechowywana przez całą zimę lub od gospoda-
rza, który wcześniej młócił. Nie jest to takie proste, gdyż
maszyna jest ciężka, chwiejna i łatwo może się przewró-
cić kie natrefi na dzióre abo kie kóń sorgnie to ji masina
moze sie wykopyrtnóć. Następnie trzeba ją odpowiednio
ustawić na boisku w stodole i posprawdzać, czy wszyst-
ko działa jak należy, naoliwić... Majętniejsi gospodarze
w tym dniu młócą także jarzec, ponieważ w jednym dniu
nie dałoby się omłócić wszystkiego.
W dzień młocki już od wczesnych godzin u gospoda-
rza trwa krzątanina. Gospodarz sprawdza, czy wszystko
jest jak należy. Gospodyni zaś piecze kołoce i babówki,
żeby wszystko było świeże na józine. Najpierw mężczyź-
ni wyrzucają snopy ze stodoły i układają na oborze. Kie-
dy każdy zna już swoje miejsce pracy, zaczyna się młó-
cenie owsa. Kobiety zazwyczaj wygarniają plewy i noszą
do plewnika, bądź też rozcinają powrósła na snopach i po-
dają je mężczyźnie, który kładzie do masiny. Mężczyźni
odbierają słomę z maszyny i podają ją do stodoły, gdzie
udeptywana jest przez co najmniej dwóch mężczyzn.
Do obowiązków gospodarza należy pilnowanie ziar-
na, noszenie go w workach do srómbka, który przeważnie
jest na strychu domu. Srómbek ma przegrody, do których
wsypywany jest odpowiedni gatunek owsa.
Niejednokrotnie trzeba przerywać młócenie, bo rze-
miyń spadnie, abo próndu ni ma. Bywa tak, że i późno
w nocy sie dokóncuje.
W czasie młocki robi się zazwyczaj trzy przerwy na
posiłki: na frystyk, na obiod i na józyne. Gospodyni prze-
ważnie nie pomaga przy młóceniu. Przygotowuje posił-
ki, ale jak mo cas to ji moze ku masinie wyskocyć. Jak się
kończy młócenie, to baba musi zamiyś obore, poskładać
powrósła do wjedna, bo porzóndek to babsko robota.
Dzieci bardzo lubią zabawy na snopkach, ale rodzice
karcą ich mówiąc idziecie wy wrodosie małe z tyk snop-
kók, całóm rzónsóm obrafiecie, a przeciez skoda.
W dawnych czasach, kiedy młócono cepami, trze-
ba było segregować ziarno przy pomocy wiejacki. Był to
drewniany, ręczny przyrząd podobny do szufelki. Przy
przerzucaniu zboża wiejackóm, owies najlepszego gatun-
ku jako najcięższy leciał najdalej. Nieco bliżej spadał tzw.
poślod, czyli drugi gatunek owsa. Plewy jako najlżejsze
spadały najbliżej. Obecnie cepy używane są sporadycz-
nie do omłócenia pojedynczych snopów. Ten prosty przy-
rząd składa się z trzech części: dzierzok, bijok i kapica.
Później nastały ryncne masiny. Seścik chłopók kryńciyło
korbami. Syćko leciało bez masine a sykowno baba od-
biyrała, potrzónsała i owies lecioł na spodek a kwas na
wiyrch. Udoskonaleniem pracy był kiyrot, do którego za-
pinało się konie i one obracały. Ziarno trzeba było młyn-
kuwać, by oddzielić plewy. Zaczęły pojawiać się maszy-
ny: bymbnówki i wytrzónsuwacki oraz motory na ropę,
tzw. ropnioki. Młockarnie dzisiejszego typu to tzw. cy-
scarki. Segregują zboże na gatunki i oddzielają plewy.
Przedstawiony tu obraz odchodzi powoli w nie-
pamięć, gdyż w ostatnich latach w wielu wsiach zboże
zbiera się z pola przy pomocy kombajnu.
Nasze słownictwo:
Bijok – krótsze ramię cepów służące do młócenia.
Ciutek – mały snopek zboża robiony zaraz po skoszeniu i pozostawiony na
polu w pozycji stojącej do wysuszenia.
Ciutkuwać – stawiać ciutki na polu.
Frystyk – śniadanie.
Dzierzok – część cepów służąca do trzymania.
Jarcónka – słoma z jęczmienia.
Józyna – posiłek w czasie prac polowych lub w domu, np. w czasie młocki.
Józynuwać – jeść józyne.
Kapica – element łączący w cepach.
Kiyrot – urządzenie obracane przez konie służące do napędu młockarni.
Kopiniec – duża kopa słomy lub siana stawiana koło domu pozostawiana na
zimę.
Młóćba – młócenie zboża.
Młynkuwać – oddzielać przy pomocy młynka plewy od ziarna.
Ociypka – niewielka wiązka zboża.
Plewnik – nieduże pomieszczenie w stodole na plewy.
Poślod – gorszy gatunek ziarna.
Rzónsa – kłosy zboża.
Srómbek – drewniana skrzynia do przechowywania ziarna; sąsiek.
Wiejacka – urządzenie do oddzielania plew od ziarna.
Helena Grochola-Szczepanek
O ZWYCZAJACH GOSPODARSKICH
Młócenie zboża