background image
„Na Spiszu” nr 4 (65) 2007 r.
52
że. Ja wziąłem Hansowi legitymację, aby po wojnie powiadomić jego rodzi-
nę o miejscu śmierci Hansa. Legitymację, aby nie zginęła, włożyłem za duże
lustro wiszące skośnie na ścianie w izbie.
W kwietniu wyjechałem z rodzicami na Słowację i kiedy wróciłem do
domu w lecie, legitymacji za lustrem nie znalazłem.
Okopy były już ogołocone z wszelkiego drewna. Słyszałem, że Hansa za-
sypano ziemią w okopie, w miejscu
znalezienia go na Grandeusie.
Okopy z czasem w wielu miej-
scach zostały zasypane i zaorane, ale
zachowały się w miejscach zalesio-
nych Pod Kicerą, Na Kicerze, pod
Kurasówką i na Kurasówce, w po-
bliżu granicy ze Słowacją w okoli-
cy Osturni, obok zabudowań „Jaśka
z Doliny”. Idąc śladami okopów na-
potyka się na odgałęzienia wskazują-
ce, że w tym miejscu był bunkier dla
żołnierzy a obok stanowisko dla cięż-
kiego karabinu maszynowego.
Proponuję, aby na Przełęczy Łap-
szanki, w pobliżu kapliczki pod we-
zwaniem Matki Boskiej Częstochow-
skiej, Urząd Gminy umieścił tablicę
informującą, że w 1944 roku Niemcy
rękami ludności okolicznych wsi zbudowali linię obronną dla cofających się
żołnierzy niemieckich pod koniec II Wojny Światowej. Ślady okopów moż-
na oglądać w pobliżu trasy turystycznej Łapszanka- Kacwin. Dzięki tej in-
formacji wzrosła by atrakcyjność turystyczna i historyczna rejonu Polskiego
Spisza w obszarze Euroregionu Tatry.
Okopy zarastają powoli świerkami, ale można je jeszcze jednoznacznie
zidentyfikować, co potwierdzam wykonanymi w lipcu 2007 r. przez moich
synów Marka i Romana oraz moimi zdjęciami. Franciszek Payerhin
Moje zadanie w kuźni polegało
na dmuchaniu miechem kowalskim
powietrza potrzebnego do rozżarza-
nia ognia w palenisku, w którym oj-
ciec zagrzewał do czerwoności kilo-
fy, aby je na kowadle wyklepać i za-
hartować w wodzie.
W kuźni naprawialiśmy rów-
nież pogięte łopaty. Złamanych ło-
pat nie naprawiano z powodu braku
prądu i gazu.
Jako nieletni nie otrzymywałem
za moją pracę żadnego wynagrodze-
nia, ale widziałem banknoty wypłaca-
ne dorosłym. „Bankovki” były świe-
żo wydrukowane i równiutko ułożone
w banderolowane paczki, całkiem
nowe, jak gdyby przygotowane do
mydlenia oczu ludziom przymusowo
zatrudnionym przy budowie okopów.
Banknoty te wkrótce straciły swo-
ją wartość.
Okopy, bunkry i stanowiska
ogniowe CKM wykorzystano w stycz-
niu 1945 r., gdy cofające się wojska
niemieckie, węgierskie i ukraińskie
dotarły do Łapsz Wyżnych i zajęły
wykopane dla nich okopy. Rozgo-
rzała walka z nacierającą Armią Ra-
dziecką. Walki, ze zmiennym szczę-
ściem trwały jakiś czas. Niemcy spa-
lili połowę wsi i w końcu zostali prze-
pędzeni w kierunku Nowego Targu.
Pozostały puste okopy, które po czę-
ściowo roztopionym śniegu, starsi
i młodsi chłopcy zaczęli penetrować.
Ja też brałem w tym udział .
W okopach na Grandeusie pod
śniegiem znaleźliśmy skrzynie z gra-
natami ręcznymi produkcji słowac-
kiej, które zdetonowaliśmy wyrzuca-
jąc je z okopów. Była tam też amu-
nicja do karabinów. Idąc wzdłuż, we-
wnątrz okopów znaleźliśmy zabitego
Niemca. Miał przewieszoną przez ra-
mię maskę przeciwgazową i leżał na
ziemi. Obok niego leżał karabin ręcz-
ny. Niemiec miał przestrzelone czoło.
W kieszeni Hansa (takie miał imię)
znalazłem legitymację z której wy-
nikało, że miał 19 lat. Karabin Hansa
zabrali starsi chłopcy – młodzieńcy,
którzy go sprzedali góralom za zbo-