background image
Na Spiszu nr 1 (78) 2011 r.
27
jakby wpadającym w „ł”, np. owca,
owies, oscypek – ale też w niektórych
wsiach spiskich wymawiane z nagłosem
jakby – łowca, łowies, łoscypek, z tym
że nie jest to pełne „ł”, dlatego popraw-
niejszym jest zapis z indeksem górnym
- „
u
o”. Na Spiszu nagłos ten jest słabiej
akcentowany niż na Podhalu i rzadko
w środku słowa. Nie robiono badań za-
sięgu pewnych cech gwary spiskiej, ale
wydaje się, że na Spiszu zderzyły się
dwa nurty osadnictwa polskiego: jeden
podążający doliną Dunajca od strony
Sącza i drugi, nurt żywiecko-krakow-
ski, posuwający się doliną Raby, który
dotarł tu przez Podhale.
My górale polscy możemy dzisiaj
przy okazji szerokich kontaktów za-
uważyć o wiele więcej lokalnych osobli-
wości językowych, aniżeli cepry. Oso-
biście byłem przekonany, że góralskie
słowo „hej” wszędzie znaczy tyle, co
literackie potwierdzenie: „tak”. Otóż
jednak nie! Środkiem Podhala, a być
może zakolami przebiega granica, bo
jednych wsiach mówi się „hej”, a w in-
nych tego słowa nie używają – zastę-
pują raczej słowem „no” w odpowied-
niej intonacji. Trochę to „hej” łączy się
z zasięgiem słowa „grula”. Bo jeszcze
na Orawie i okolicach Czarnego Du-
najca na Podhalu jest to ponoć „rzepa”.
Intrygującym jest też nasze spiskie wy-
dawałoby się słowo „hołdómas”, wystę-
pujący w niektórych rejonach Podhala
jako „hołdymas”. Niewiarygodne, ale
jakoś tymi niesamowitymi związkami
w rodzinie gwar małopolskich nikt się
do tej pory nie zajmował, a zasięg tych
zjawisk (słów) trzeba by zbadać, a na-
wet osadzić w kontekście procesu osad-
niczego i lokalnych migracji.
Do końca życia nie zapomnę jak
kiedyś kupowałem deski „modrzewio-
we” na potrzeby kościoła w Czarnej Gó-
rze. Poradzono mi, że najłatwiej o za-
kup takich desek będzie w Niedzicy.
Przekonany o swojej spiskiej popraw-
ności językowej rozpytywałem tamtej-
szych gazdów o „deski świyrkowe”, bo-
wiem modrzew znany jest u nas jako:
świyrk lub śkwiyrk. Odsyłano mnie od
domu, bo desek takich nikt nie miał.
W końcu jeden z gospodarzy doradził
mi, abym jeszcze zapytał leśniczego na
Falsztynie, może on będzie wiedział
gdzie kupić świerka. I właśnie dopiero
tam mnie oświecono, że mój świyrk to
tu, w tym rejonie Spisza znaczy tyle co
„maj – moj”. - Gdybyś pytał o „moja” nie
miałbyś problemu z zakupem - usłysza-
łem z ust innego Spiszaka.
Pikanterii w zakresie osobliwości
na styku gwary spiskiej i podhalańskiej
jest wymowa „r” zamiast „rz”. W Biał-
ce i kilku innych wsiach słowo wiyrzba
(wierzba) wymawia się jako „wiyrba”.
W niektórych wsiach na Podhalu mó-
wią „jarmo”, na Spiszu to zawsze bę-
dzie „jarzmo”. Takich słów jest zresztą
więcej, choćby „reciaska – rzeciaska”
itp. Dla przeciwwagi Podhalanie po-
sługują się słowem „rz*ć”, co w gwa-
rze spiskiej znaczy odpowiednio „r*ć”.
Z tym słowem wiążę się bardzo popu-
larne i gorące na wsi spiskiej wyzna-
nie w czasie zwady: „Wyliz mi r*ć!”.
Współczesnym, bardziej utkwi w pa-
mięci młodzieżowe porównanie, że ja-
koby stringi to po prostu – „nici w r*ci”,
tylko miękko wymawianej.
Taka to ta nasza gwara spiska,
piękna i porąbana, w kozdyj dziedzinie
inkso, ale nasa – polsko! Ktoś z ceprów
zapytał mnie kiedyś, czym tłumaczyć
przywiązanie do swojej mowy i do tych
skomplikowanych w swej różnorodno-
ści zjawisk językowych. Jest tylko jedno
wytłumaczenie: lud tu przywiązany do
tradycji jak skała do Matki Ziymi i „rod
widzi” swój język, bo się w nim cuduje,
raduje i płacze, modli i przeklina. Przez
całe wieki było tu tylu obcych nauczy-
cieli: Niemców, Madziarów, Słowa-
ków i nie zdołali nas „przerobić” na
swoje języki. Rodowity Spiszak twar-
do bronił języka ojców i dziadów, przez
całe wieki mowy swojej nie popuścił,
mimo zmieniających się granic, rządów
i ustrojów. Brakuje nam pogłębionych
badań nad gwarą spiską, bardzo brakuje
fachowości prof. Józefa Bubaka, zapału
Mieczysława Małeckiego i dociekliwo-
ści Zenona Sobierajskiego. Dlatego na
ratunek gwarze spiskiej spieszy coraz
więcej amatorów. Dobre i to, na razie.
Jan Budz
Tako ta nasa gwara
śpisko i piykno
w kozdyj dziedzinie
inkso, ale nasa – polsko!
Miejsca
Na Spiszu
Takie widoki ze szczytu Czarnej Góry (902 m. n.p.m.) mają tylko narciarze korzystający ze stoku Grapa - Litwinka
f
ot. Jan B
udz