background image
29
„Na Spiszu” nr 3 (64) 2007 r.
W „Domu Hipolitów (oddziale
krakowskiego Muzeum Historycz-
nego) trwała (niestety, tylko do 20
kwietnia) wystawa malarstwa zapo-
mnianego już dziś artysty, Marcina
Samlickiego. Urodzony 23 paździer-
nika 1878 roku w Bochni, po zdaniu
matury w tamtejszym gimnazjum za-
pisał się do krakowskiej Szkoły Sztuk
Pięknych. Był uczniem Jana Stani-
sławskiego i Józefa Mehofera, przy-
jaźnił się z Olgą Boznańską i Tade-
uszem Makowskim. Dużo podróżował
do Włoch, Niemiec, Holandii, Belgii
i Anglii, co dało mu okazje do zapo-
znania się z najnowszymi kierunka-
mi w malarstwie europejskim W la-
tach 1897 – 98 wraz z przyjaciółmi,
Leonem Szkockim oraz Janem i Sta-
nisławem Stokłosami wybrał się na
studenckie wakacje na Spisz, nale-
żący wówczas do królestwa Węgier-
skiego.. Trafił do Jurgowa. Duża nie-
spodzianką dla młodych turystów było
odkrycie na tym terenie ludności po-
chodzenia polskiego, posługującą się
dialektem góralskim języka polskie-
go. Zapragnęli zbliżyć Spisz do Polski
i uświadomić Spiszakom ich polskie
korzenie. Odtąd Spisz, a zwłaszcza
Jurgów stał się miejscem stałych wy-
cieczek młodych zapaleńców.
Ciekawą i niezwykle barwną hi-
storię opowiadał mój ojciec, rdzenny
Jurgowianin, Andrzej Pluciński. Gdy
studenci po raz pierwszy wędrowali
z pod Bukowiny do Jurgowa, spotkali
starszego górala idącego w przeciw-
nym niż oni kierunku. Gdy dowiedział
się, że chcą w Jurgowie spędzić wa-
kacje, podał im swój adres pod któ-
ry mają się udać, polecił wyjąć klucz
z pod kamienia leżącego koło drzwi
wejściowych, otworzyć dom i roz-
gościć się. Tym starym góralem był
Sobek Chowaniec, dziadek księdza
prof. Józefa Tischnera. Tak zrodziła
się długoletnia przyjaźń między mia-
stowymi studentami a starym Spisza-
kiem, a następnie z innymi mieszkań-
cami Jurgowa.
Marcin Samlicki już po ukoń-
czeniu studiów często przyjeżdżał do
Jurgowa a Leon Szkocki nawet wy-
budował sobie dom na t. zw. Brzegu
– do dziś do tego domu przyjeżdża-
ją jego wnuki i prawnuki. Za namo-
wą „studentów” którzy odkryli dla
Polski Spisz i Polsce go przywracali,
coraz więcej jurgowskiej młodzieży
udawało się na nauki do Krakowa lub
do innych miast galicyjskich. Z ini-
Autoportret w kapeluszu
W centrum Niedzicy znajduje
sie kwiaciarnia, gdzie można zaku-
pić wiązanki kwiatów na każdą oka-
zję od małego bukieciku po weselny
bukiet. Poza tym sprzedawca kwia-
ciarni oferuje kwiaty doniczkowe
i drobne upominki na każdą okazję.
Kwiaciarnia otwarta jest od ponie-
działku do soboty w godzinach od
9.00 – 17.00

cjatywy Leona Szkockiego powsta-
ła we wsi poczta (on sam był pierw-
szym jurgowskim poczmistrzem),
a na rzece Białce zamontowano tur-
binę wodną, dzięki czemu Jurgów był
w całej okolicy jedyną wsią mającą
własne światło elektryczne.
Od odkrycia polskiego Spisza
mija 110 lat. Wędrując wśród obra-
zów w kamienicy Hipolitów próżno
jednak szukałam tam widoków ze Spi-
sza namalowanych przez jego odkryw-
cę. Były tam rozsłonecznione krajo-
brazy z południowej Francji, portre-
ty, widoki z okolic Bochni czy z te-
renów nadrabiańskich. W ciągu pra-
wie półwiecza swej pracy artystycz-
nej (zginął tragicznie w roku 1945 po-
trącony przez samochód prowadzony
przez pijanego żołnierza sowieckiego)
namalował wiele obrazów. Nie zna-
lazłam jednak choćby jednego pejza-
żu spiskiego, a przecież w Jurgowie
pamięta się, że wędrował po tej wsi
dźwigając malarskie sztalugi – więc
na pewno pozostawił po sobie malar-
ski dorobek swych lat młodzieńczych.
Czyżby z jego spiskiego okresu nic
nie zachowało się, czy tylko nie tra-
fiło na wystawę? Właścicielem kolek-
cji eksponowanej w kamienicy Hipo-
litów jest Muzeum w Bochni. Może
spiskie pejzaże są w innych muzeach
lub w rękach prywatnych? Tak bardzo
chciałabym to wiedzieć.
Jadwiga Plucińska, Kraków
Kwiaciarnia
w Niedzicy
zaprasza!
Krakowska wystawa malarstwa
Marcina Samlickiego