background image
„Na Spiszu” nr 4 (65) 2007 r.
38
Polana, polana, na polanie jama,
Pódźze chłopce ku mnie,
Bo sie bojem sama...
Moja matka, Zofia Markówna, urodziła się w roku
1909 w Krakowie przy placu Matejki 7. Najwcześniej-
sze wspomnienia z dzieciństwa zawsze łączyły się jej
z Pomnikiem Grunwaldzkim. Była świadkiem uroczysto-
ści i manifestacji narodowych, co bez wątpienia wpłynę-
ło na jej ogromne zaangażowanie patriotyczne już w do-
rosłym życiu. Pochodziła z rodziny mieszczańskiej, oj-
ciec był maszynistą kolejowym, a matka prowadziła dom.
Z czwórki rodzeństwa była najmłodszą – dwie starsze
siostry, Stefania i Helena, zmarły w bardzo młodym wie-
ku, a brat, Ludwik, w wieku 16 lat wstąpił do legionów.
Była więc prawie jedynaczką, a że ponadto była wątłym i
chorowitym dzieckiem rodzice otaczali ją ogromną troską
i miłością. Miało to wpływ na jej późniejszy charakter, ko-
biety nieśmiałej i ogromnie wrażliwej. Ukończyła Szkołę
powszechną im. Zbigniewa Oleśnickiego, znajdująca się
przy Rynku Kleparskim 18, w pobliżu jej domu. Na dal-
szą naukę, związana już z przyszłym zawodem, wybrano
dla niej mieszczące się na nieodległym Pędzichowie pod
nr 16, Seminarium Nauczycielskie Żeńskie Instytutu Ma-
rii, prowadzone przez siostry zakonne zwane w Krakowie
„Niemkami” (zakon przybył z Wiednia). Jako uczenni-
ca przejawiała duże zdolności humanistyczne, natomiast
miała kłopoty z matematyką i już w życiu nauczycielskim
zawsze była „Panią od polskiego”..
Po ukończeniu seminarium zaczęły się u niej pro-
blemy zdrowotne, wystąpiło zagrożenie gruźlicą. Lekarz
zgodził się na podjęcie przez nią pracy zawodowej jedy-
nie w okolicach Rabki lub Zakopanego. Pierwszą posadę
dostała w Chabówce i odtąd związała się z Podhalem na
całe życie. W niedalekich Ponicach uczył młody nauczy-
ciel, góral spiski, pochodzący z Jurgowa – Andrzej Plu-
ciński. Między młodymi nawiązała się sympatia. Następ-
nym etapem pracy mej matki był Biały Dunajec Dolny,
a po reorganizacji tej szkoły Lipnica Wielka na Orawie.
W Lipnicy serdecznie zaprzyjaźniła się z żoną kierow-
nika szkoły, Józefiną z Machajów Mikową (siostrą księ-
ży Ferdynanda i Karola Machajów) która otoczyła mło-
dą nauczycielkę wielką przyjaźnią i opieką. Zofia jednak
bardzo tęskniła zarówno za Krakowem, jak i za ukocha-
nym Andrzejem, który w międzyczasie został przeniesio-
ny do Poronina. Gdy więc inspektorat oświaty poszuki-
wał małżeństwa nauczycielskiego które objęłoby szkołę
z Zębie k/ Zakopanego.
Młodzi skonkretyzowali swe plany i 30 lipca 1933
roku wzięli ślub w kościele św. Floriana w Krakowie,
w parafii młodej panny. Na weselu spotkali się Krakowia-
cy i Górale (ze Spisza), i już od 1 września Plucińscy roz-
poczęli pracę w zębieńskiej szkole, która stała się ich przy-
stanią do końca życia. Dla mej matki był to 38 letni okres
nieprzerwanej pracy nauczycielskiej (w sumie przepra-
cowała w zawodzie 42 lata). Obok zajęć szkolnych oby-
dwoje Plucińscy włączyli się bardzo aktywnie w prace
społeczne. Ojca interesowała zawsze działalność związa-
na z gospodarczym rozwojem wsi, taka jak budowa szko-
ły, elektryfikacja czy budowa dróg, matka zaś ukończyła
kilkustopniowe kursy PCK (do których potem zachęciła
kilkoro młodych Zębian) i pełniła samarytańską posługę
we wsi stając się czymś w rodzaju felczerki i pielęgniarki.
Dom ich stał się miejscem spotkań, zwłaszcza ludzi star-
szych, którzy wieczorami schodzili się aby posłuchać czy-
tanych na głos „Chłopów”, Trylogii i wielu innych ksią-
żek. Przy zębiańskiej Straży Pożarnej założono teatr ama-
torski, w którym starsi aktorzy, nie umiejący czytać, uczy-
li się swych ról, powtarzając kwestie za lektorem.
W oddalonej o 3 km wsi Sierockie w tym czasie kie-
rowniczką szkoły została Weronika Pawlakówna (potem
po mężu Stopkowa), znana matce jeszcze z czasów oraw-
skich, krewna Andrzeja, pochodząca jak i on z Jurgowa.
Wprowadziły nowoczesne na owe czasy metody naucza-
nia. Obie nauczycielki pełniły funkcje higienistek szkol-
nych, organizowano międzyszkolne konkursy recytator-
skie, śpiewacze, sportowe, polonistyczne i matematycz-
ne. Jak wspomina Weronika Stopkowa (licząca dzisiaj 96
lat) dzieci zębiańskie były lepsze z polskiego, sierocań-
skie z matematyki.
Krakowianka jedna miała chłopca z Jurgowa
20.
ROCZNICA
ŚMIERCI
Z
OFII
P
LUCIŃSKIEJ