background image
Na Spiszu nr 2 (83) 2012 r.
29
właściwie współpracą z Niemcami, a po wojnie nadal był
wybierany na tę funkcję społeczną przy akceptacji władz.
Opowiedział jak do niego (Szymona Kuchty) przybyli we-
zwani grupą mieszkańcy z Białki, którym w obecności Niem-
ców chciano wmusić kenkarty „G”. Oświadczyli oni, że nie
podpiszą, bo są Polakami. Ale macie góralskie portki „nu-
kali” przedstawiciele Goralenvolku. „No hej, portki góralskie,
ale to co w portkach jest polskie!” – oświadczyli i mimo gróźb
kenkart nie podpisali. Mimo swoich lat, zdrowie mu służy
i humor dopisuje. Ostatnio stwierdził, że wszystko byłoby
dobrze, ale ta dziewiątka z przodku troche denerwuje. Oby
denerwowało jak najdłużej!
Jan Budz
CHOWANIEC-SUCHOWIAN Franciszek, rolnik,
działacz społeczny i spółdzielczy; ur. 4 października 1921 w Bu-
kowinie Tatrzańskiej, syn Józefa i Anieli z domu Kuchta; żona-
ty: Janina Bustrycka (rolnik); dzieci: Maria, Ewa. Wykształce-
nie: Szkoła Podstawowa w Bukowinie Tatrzańskiej. Pracownik
(członek Zarządu 1946-1948, wiceprezes 1948-1951, członek
Rady Nadzorczej 1951-1958) Spółdzielni Spożywców Wier-
chy w Bukowinie Tatrzańskiej 1946-1958; pracownik (kierow-
nik 1958-1959, wiceprezes 1959-1969, przewodniczący Rady
Nadzorczej 1969-1987, zastępca przewodniczącego Rady Nad-
zorczej 1990-1994, przewodniczący Rady Nadzorczej 1994-)
Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Bukowinie
Tatrzańskiej 1958-; społeczny członek Zarządu i Rady Nadzor-
czej Spółdzielni Oszczędnościowo-Pożyczkowej w Bukowinie
Tatrzańskiej 1949-1965; prezes Zarządu 1965-1995, a następ-
nie zastępca przewodniczącego Rady Nadzorczej 1996- Ban-
ku Spółdzielczego w Bukowinie Tatrzańskiej. Radny gminy
Zawsze mnie intrygowała żywotność, szerokie zaintere-
sowania i znajomości pana Franciszka. Nie ma uroczystości,
w której by nie uczestniczył, nie ma sprawy którą by się nie
interesował. Zawsze ma swoje zdanie i nie boi się że może
to przy młodych okazać się niezręczne, a przy dostojnikach
niepoprawne politycznie. Jest na zebraniu w Domu Ludo-
wym, jest w GS-ie, jest w banku Spółdzielczym, którego
był współzałożycielem. Nie opuści Karnawału Góralskiego,
czy Sabałowych Bajań, jest na „Lindadzie” i na odpuście –
wszędzie witany z radością, czy to będzie wójt, starosta, po-
seł, czy senator.
Jest to także wielki przyjaciel Spisza i Spiszaków. Gdy
opowiada o swoich przygodach na Spiszu, o ciekawych wy-
darzeniach, natychmiast siadam i zapisuję. Pamięć ma niesa-
mowitą – pamięta dzieje samorządu po I wojnie i jak dzięki
rzepiscanom Bukowina stała się gminą, bo jak oświadczyli
radni z Rrzepisk – „dzie nase baby bedóm maliny sprzedawać”.
Wśród Spiszaków ma wielu przyjaciół. Kiedy był w tym roku
na Czarnej Górze pod Krzyżem Milenijnym witał się z ks.
Hubertem, z „chłopami i babami z Cornyj Góry” jak ze sta-
rymi znajomymi. Wielu nieznajomych pytało się, kto to ?
– kiedy ze wzruszeniem wykrzyczał przy watrze wiersz pt.
„Pokłon Tatrom”.
Był też w Domu Ludowych na promocji książki o „Go-
ralenvolku”. Podźmy chłopy, powiedział do mnie i do
Edwarda Tybora z Jurgowa, „bo jo to przezył i trza wiedzieć
co tyz tam pisóm!” Nie zabierał głosu co do meritum sprawy,
ale potwierdził, że np. Szymon Kuchta choć był w Komi-
tecie Góralskim jako sołtys Bukowiny nigdy się nie splamił
Przyjaciel Spisza z „9-tką” z przodu!
Los sprawił, że z panem Franciszkiem Chowańcem Suchowianem - gazdą z Bukowiny Tatrzań-
skiej - mam kontakt od wielu lat. Podobnie jak ze Stanisławem Budzyńskim Terescorzem i wie-
loma innymi działaczami z Podhala i Spisza, łączą nas nie tylko obowiązki zawodowe i społeczne,
ale też zainteresowanie góralszczyzną, naszą Ojcowizną.
Ludzie
Na Spiszu
Ks. Hubert Kasztelan i Franciszek Chowaniec pod Krzyżem Milenijnym
na Czarnej Górze
Franciszek Chowaniec - honorowy gość Sabałowych Bajań
w towarzystwie Wójta Gminy Stanisława Łukaszczyka