background image
Na Spiszu nr 2 (83) 2012 r.
38
Na Groniu Niemcy mieli swoją
strażnicę, która do dziś nowsi miano
„Placówka”. Od „Bielskiej Skałki” ina-
czej, Obłazowa i Kramnica, gdzie te-
raz rozciągają się najlepsze pola upraw-
ne „ Biylanów” do końca drugiej wojny
światowej pola te porastały tylko jałow-
ce później wykarczowane i równina za-
mieniła się w uprawne pole.
Mieszkaniec Trybsza, Jan Bryja
„Burcok ” znany w okolicy kłusownik
(łapsicer) w tych jałowcach miał po-
zakładane wnyki na zające. Zabrał ze
sobą także „urzyna” (strzelbę z urżniętą
lufą aby łatwiej było ją ukryć pod połą
kapoty) który miał ukryty we młynie
(młyn i tartak własność rodziny Bizu-
bów z Trybsza zlokalizowany w pobliżu
Kapliczka w Trybszu
nad mostem koło młyna
rzeki Białki) z uwagi na znaczne od-
dalenie od ówczesnej wsi a bliżej tere-
nów łowieckich „Burcoka” rzeki Białki
i lasu gdzie kłusował na wydry, borsu-
ki i zające.
Jako się rzekło sprawdzającego
swoje wnyki „Burcoka” w scenerii zi-
mowego krajobrazu namierzył patrol
niemiecki pilnujący granicy. Złapa-
ny kłusownik zaprowadzony na „Pla-
cówkę” (wybudowaną przez Niemców
strażnicę w sąsiednim Groniu) nie mógł
liczyć na zwolnienie, a najbardziej ob-
ciążającym dowodem był wspomniany
„urzyn”, którego nasz bohater nie zdą-
żył ukryć.
Zdając sobie sprawę, że najbliższym
konwojem zostanie odtransportowany
Kapliczka w Trybszu przy młynie
do Oświęcimia (Auschwitz) wieczo-
rem co chwila prosił pilnujących go
strażników o wyprowadzanie na stro-
nę. Obsada takich strażnic to byli już
starsi Niemcy wycofani z frontu lub
ściągnięci poborowi z głębokiej rezer-
wy. Aby uniknąć częstego wychodzenia
na „pole” z aresztowanym.
Rozebrali go do bielizny i boso
pozwolili mu wyjść na siarczysty mróz
i śnieg bez obstawy.
Nie zważając na nic zdecydował
się na ucieczkę i po przebyciu prawie 3
km boso po śniegu i sforsowaniu rze-
ki Białki stanął na swojej ziemi gdzie
w podzięce za ocalenie życia ufundo-
wał kapliczkę, którą zaraz po wojnie
wybudował.
Tekst i zdjęcie Eugeniusz Gogola
W czasie II wojny światowej granica pomiędzy Generalną Gu-
bernią a Słowacją przebiegała rzeką Białką a od mostu biegła
już terenem odkrytym tak jak stara granica odgradzająca Ga-
licję od Górnych Węgier do 1920 r. tak, że Nowa Biała leżąca
na lewym brzegu Białki należała do powstałego w 1938 roku
marionetkowego państwa Ks. Tiso, Słowacji.
cech charakterystycznych dla pol-
skich chłopów. W stroju żeńskim
nawiązuje do kolorystyki rejonu
łapszańskiego, w formach stroju
męskiego do polskich górali ta-
trzańskich. Większość mieszkań-
ców ma świadomość swojej od-
rębności od Słowaków i określają
siebie mianem „Goral”. Mimo to
etniczne pochodzenie nie ma tu
większego znaczenia, a obywa-
telstwo słowackie mylone jest
z narodowością. We wsi trady-
cje ludowe kultywuje sympatycz-
ny zespół folklorystyczny „Kico-
ra”, który prezentuje stroje, śpiew i gwarę zbliżono do górali
tatrzańskich. Zespół był raz Spiskiej Watrze prezentując zwy-
czaje „na kosarze” i był gorąco oklaskiwany. Zob. http://watra.
pl/rozne/spisz/watra09.html
Informacje o Lendaku znajdziecie na stronie www.
lendak.sk(JB)
dążenia były nie na rękę wła-
dzom Czechosłowacji, które
chciały utrzymać rozbiorową gra-
nicę między Węgrami i Galicją.
Także ludność nastawiana była
wrogo do Polski przez słowac-
kich księży, nauczycieli i urzęd-
ników. Agitację ułatwiała słusz-
na zresztą obawa o odcięcie wsi
granicą od tradycyjnych ośrod-
ków handlu i zaopatrzenia jaki-
mi były pobliskie miasta: Spiska
Biała, Kiezmark i Poprad. Warto
w Lendaku odwiedzić zabytkowy
kościół, pójść na oddalony nieco
cmentarz i zapytać miejscowych o grób Śp. Wojciecha, bo nie-
łatwo nań trafić. W tym roku minie już 80 lat od jego śmieci
(5.VIII.1932).
Wieś pomimo postępującej asymilacji zachowała jeszcze ro-
dzimą gwarę, silną wiarę, przywiązanie do ziemi i wiele innych
Miejsca
Na Spiszu