background image
Na Spiszu nr 2 (83) 2012 r.
35
Religia
Na Spiszu
dniu powinniśmy również znaleźć czas
na hobby, na własne pasje, to czas na
realizację marzeń. Właśnie świętowa-
nie niedzieli w rodzinie daje dzieciom
fundament pod ich przyszłe przeżywa-
nie życia we własnych rodzinach, daje
tęsknotę powrotów i zacieśnia więzi.
Niedziela jest też dniem pamięci o bli-
skich, którzy odeszli do Pana czego wy-
razem są odwiedziny cmentarzy i mo-
dlitwa za bliskich zmarłych.
Czy ty świętujesz niedzielę? Czy
celebrujesz bycie przy wspólnym sto-
le eucharystycznym, ale i tym domo-
wym? Co możesz uczynić aby święto-
waniu niedzieli nadać wymiar głębszy,
bardziej religijny i domowy? Czy
wiesz, że dziecko, które uczysz świę-
tować staje się wrażliwsze na odbiór
otaczającego świata, bardziej otwarte
na potrzeby innych ludzi?
Jan Paweł II nauczał: „Bowiem
gdy niedziela zostaje pozbawiona
swojego pierwotnego znaczenia i nie
można przeznaczyć jej na modlitwę,
odpoczynek, komunię i radość, do-
chodzi do tego, że horyzont człowie-
ka staje się tak ciasny, że nie pozwala
mu dojrzeć nieba. Nawet odświętnie
ubrany nie potrafi świętować”.
Świętowanie niedzieli jest dla
kościoła znakiem wierności Panu,
jest jądrem świętowania tajemnicy
Chrystusa Zmartwychwstałego. Kto
zrozumie sens świętowania niedzie-
li ten się nawróci i uwierzy, bowiem
niedziela niesie wypełnienie miste-
rium paschalnego Chrystusa. Jezus
jest paschą, jest światłem, począt-
kiem stworzenia. Ci, którzy przez
grzech Adama chodzili w ciemności,
przez Zmartwychwstanie Chrystusa
zostali wyzwoleni i znów mogą cho-
dzić w światłości bożej. Niedziela jest
dniem odpoczynku, dniem radości
i miłości, dniem łaski i darem bożym
opartym o wspólnotę Stołu Pańskie-
go, dniem spotkania z Bogiem.
Tak więc świętowanie niedzieli
w rodzinie powinno być ożywieniem
wiary jej członków, budową domowe-
go kościoła. Centrum tego Dia stanowi
Eucharystia – Wieczerza Pańska.
Nie zaprzepaszczajmy tego daru
w wirze codzienności…
Zofia Łukasz
A tymczasem Bóg robi nam nie-
złego psikusa, bo okazuje się, że On
rzeczywiście żyje. Jest obok i nawet,
kiedy my Go z tego naszego życia wy-
walamy, to On jest jeszcze bardziej
przy nas. Nie ucieka, chociaż my lubi-
my uciekać. Dziwne? Bóg jest dziwny,
tak samo jak my.
Chrześcijanin nie jest słabym,
przestraszanym człowiekiem. To praw-
dziwie mocny, twardy, odważny gość,
który wie dokąd idzie i kto jest jego
Mistrzem. Czasami trzeba nam się
w tym naszym życiu poczuć, jak w ar-
mii i uświadomić sobie, ze przecież je-
stem żołnierzem. Mam sile i wiem, że
kiedyś wygram. A to, że czasem czuje
strach, to dobrze, bo strach to oznaka
odpowiedzialności.
Warto ryzykować. Warto iść za
tym, co mówi serce, bo ono mówi bar-
dzo dużo. Dobrze jest tez ciągle uczyć
się odczytywać znaki od Mistrza, a On
daje bardzo wyraźne wskazówki. Trze-
ba tylko chcieć włożyć w tą swoją wal-
kę trochę wysiłku i przestać patrzeć na
innych.
A jak wiemy, z tym naszym chce-
niem, rożnie bywa. Bo po co się wysi-
lać, skoro i tak nic to nie da, nic się nie
zmieni? Po co, skoro inny tez tak żyją
i jest dobrze? Twój Mistrz nie chce, że-
byś był taki jak wszyscy. On chce ciebie.
Skoro cię wybrał do swojej armii, to do-
brze wiedział kogo wybiera. Wiedział
o wszystkich twoich słabych i mocnym
stronach. Wiedział, jaki masz charak-
ter, wiedział, że czasem masz już do-
syć. Wiedział, też to, że w głębi serca
jesteś twardzielem, który chce podjąć
wyzwanie.
Tu chodzi o zwycięstwo. Wasze
zwycięstwo. Twoje i Twojego Mi-
strza. A wojna toczy się o wszystko, bo
chodzi o Twoje życie. Twoje marzenia,
plany – wszystko co masz w sobie. Nie
zmarnuj tego. Pamiętasz? Ktoś kie-
dyś powiedział: Dopóki walczysz, jesteś
zwycięzcą.
Weź udział w trudach i przeciwno-
ściach, jako dobry żołnierz Chrystusa Je-
zusa! (2 Tm 2, 3) Jesteś dobrym żoł-
nierzem. Nie bój się ryzykować. Idź, bo
tylko tak możesz dojść.
M. Galik
Zwycięstwo
Tak sobie myślę, że Chrześcijanin w dzisiejszym świecie jest
postrzegany, jako taki mięczak, ktoś słaby, ktoś kto po prostu
boi się życia, więc ucieka do jakiś swoich wierzeń. Do czegoś co
pozwala mu przetrwać, ale kto by tam, to brał na poważnie.